Już od początku października ludzie stroją swoje domy dyniami, pajęczynami, różnymi stworami i wygląda to nawet bardzo ładnie :). Niektórzy zrobili cmentarze przed domami, gdzie spoczywają kandydaci na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych :). 31 października to tylko umowna data tego święta, ponieważ ludzie obchodzą je cały ostatni weekend miesiąca. Na to święto udaliśmy się do pobliskiego kościoła w Crystal River. Bardzo zaskoczył nas fakt, że kościół organizuje "zabawę w duchy", gdyż w Polsce to byłby mega skandal. Oboje jednak stwierdziliśmy, że nic w tym złego. Przed kościołem rozstawione zostały dmuchane atrakcje, zamki, tory przeszkód itd. Natomiast w środku odbywały się przedstawienia oraz pokazy sztuczek. Dzieci miały przeróżne kostiumy i wcale nie jakieś straszne. Motyw dowolny. Jedne były przebrane za swoje ulubione postacie z bajek, a drugie za zwierzęta. Wyglądały bardzo uroczo. To tak jak u nas na balu przebierańców. Po atrakcjach przyszedł czas na "kawał, albo psikus", czyli chodzenie od domu do domu i zbieraniu cukierków, bądź zabawek. Ludzie bardzo chętnie otwierają swoje domy, a niektórzy siedzą przed domem i miło spędzają wieczór w blasku świec. To święto nie jest obchodzone na serio jako religijny rytuał. Ludzie tłumaczą, że obchodzi się Halloween tylko ze względu na dzieci, aby je jakby udobruchać zabawą i słodyczami przed rozmowami o śmierci w dniu Wszystkich Świętych, które jest tu troszkę inaczej obchodzone. Jest to trochę pogmatwane i ciężko, nawet samym Amerykanom wytłumaczyć genezę i znaczenie tego święta. Chętnie za to wspominali wszystkie psikusy, jak np. obrzucenie domu jajami i papierem toaletowym, szczególnie drzew, wysmarowanie okien mydłem lub woskiem, no i kawał z psim boblem w palącej się papierowej torebce przed drzwiami. :) Jednak najlepszą rzeczą, która nas spotkała to ciasto dyniowe :) Jest super delikatne, aromatyczne, mało słodkie i łatwe do zrobienia, także większość dyniowych latarni trafia zatem do ciast :)