Wpis o kilku chwilach życia w Nowym Jorku. To fascynujące szklane miasto jest stworzone dla wszystkich, każdy znajdzie tu swój kąt, black or white, pink or blue i jest bardzo przyjazne rowerzystom od samego lotniska JFK. Po pierwszych kilometrach można poczuć ten zew istnienia w takim pełnym wszystkiego i wszystkich miejscu, i ten pęd jak najdalej najszybciej przed siebie. Wyjątkowo w Nowym Jorku można sobie pozwolić na przejazdy rowerem na czerwonym przez każde skrzyżowanie i nikt nie będzie buczał. Wiadomo, że jak police stoi obok Ciebie to nie wypada się pchać. Nigdy nie zrozumiem dlaczego w Polsce trzeba jeździć po chodniku, być może dlatego, że kierowcy aut na naszych drogach są bardzo mało przyjaźni rowerzystom, jeżdżą za szybko i nie potrafią wymijać, a w NYC samochody są bardzo ostrożne i cały ruch uliczny sprawnie działa pomimo wielu uczestników. Ludzie są bardzo uprzejmi i życzliwi dla każdego koloru skóry i wyznania, nawet jakbyś ubrał beret i podkolanówki. Każdy chętnie pogada, doradzi, pomoże. Tak jak Natalia mieszkaliśmy w Brooklinie, gdzie jest bardzo dużo Polaków i polskich różności w sklepach, a gołąbki i schabowy w restauracjach. Ceny jak zwykle powalają dopóki nie przestaniesz przeliczać na złotówki, a przy kasie doliczany jest jeszcze podatek :/ .Stwierdziliśmy, że odpowiednikiem baru mlecznego jest mak. Niestety taniej było zjeść hamburgera niż gołębia. Hamburgery i frytki to w US takie jedzenie dla biednych. ;) Woda z kranu pitna i nawet dobra. Kilka cen z pamięci:

CoCena
piwo 0,7$2
chleb$2
banany0,59/lbs (0,5kg)
2 hamburgery$3
puszka sardynek$1
ryż$1
tuńczyk$3
warzywa mrożone$2.19
dwa średnie pomidory$1.82
żel do mycia$2

Do zwiedzania jest wuchta miejsc. Każda ulica, budynek ma swój urok. Najbardziej podobał mi się prom płynący na Staten Island, z którego widać w oddali samotną Statue Wolności i Manhattan, tym bardziej, że można na niego zabrać rower :) W drodze do Central Parku można przejść przez szalony mrygający Times Square. Aby popodziwiać panoramę NYC można wybrać się na jeden z manhattańskich wieżowców. 30 dolców kosztuje przejazd windą na szczyt Empire State Building, dlatego obejrzeliśmy tylko jego parter. Od drapaczy chmur może zakręcić się w głowie i człowiek traci całkiem orientacje. Tak się też stało jak szukaliśmy dziur po world trade center.

Album

new-york/dsc00329.jpg
new-york/dsc00182.jpg
new-york/dsc00314.jpg
new-york/dsc00181.jpg
new-york/dsc00195.jpg
new-york/dsc00194.jpg
new-york/dsc00259.jpg
new-york/dsc00226.jpg
new-york/dsc00231.jpg
new-york/dsc00205.jpg
new-york/dsc00242.jpg
new-york/dsc00201.jpg
new-york/dsc00307.jpg
new-york/dsc00206.jpg
new-york/dsc00306.jpg
new-york/dsc00236.jpg
new-york/dsc00219.jpg
new-york/dsc00267.jpg
new-york/dsc00224.jpg
new-york/dsc00311.jpg
new-york/dsc00207.jpg
new-york/dsc00217.jpg
new-york/dsc00291.jpg
new-york/dsc00227.jpg
new-york/dsc00196.jpg
new-york/dsc00211.jpg
new-york/dsc00288.jpg

dsc00265