Miasto Arica było naszym ostatnim miejscem, które odwiedziliśmy w Chile. Dotarliśmy tam stopem i wysiadając o godzinie 21 z peruwiańskiej ciężarówki nie mieliśmy kompletnie pojęcia, gdzie się udać na spoczynek. Do plaży było dość daleko, ale zdecydowaliśmy się na nocną przejażdżkę po mieście. Zmęczeni jak konie po westernie dojechaliśmy ok 22 do plaży mijając tłumy ludzi, w tym tańczących grupami jakieś baja-bongo, ;)

"Też bym sobie potańczyła" pomyślałam, ale pewnie bym zrobiła dwa kroki i bym padła na fejs. W końcu pojawiła się plaża, na której chcieliśmy się rozbić, ale nie było miejsca.... My tu do spania chcieliśmy się szykować, a tu rodziny z dziećmi przychodzą i rozpalają grilla. "Okkk poczekamy i se chyba pójdą w końcu." Poszłam więc kupić jakieś coś na patyku co smacznie wyglądało

dsc02437

parówka w cieście z serem... chrupaliśmy i czekaliśmy. Aż tu nagle o północy na całą epe rozbrzmiała muzyka z baru, nasz namiot już stał w ciemnym zaułku, a ja przebrana w piżamę, chwiejąc się na nogach próbowałam zrozumieć jakie informacje chce nam przekazać Pan wystający z okna plażowych toalet. Okazało się, że miejsce w którym się rozbiliśmy jest narażone na powódź, która nadejdzie rano od mycia tego obiektu... Musieliśmy się przenieść. Około 4 skończyła grać muzyka i udało mi się zasnąć. Około 5 obudził mnie smród ludzkich odchodów, ale udało mi się zasnąć. Około 6 słońce wypędziło nas z namiotu. Nad wszystkim czuwał Jezus, którego rozwarte dłonie jednoczą Chile i Peru.

dsc02555

Na mapie zobaczyliśmy, że jest jeszcze jedna plaża w Arice, ale jakby po za miastem. Czym prędzej tam ruszyliśmy. Chcieliśmy odpocząć po nieprzespanej nocy. Gdy skończyły się zabudowania, pojawiły się setki ogromnych namiotów i zaparkowane auta na plaży, która się ciągnęła aż po horyzont.

arica/dsc02462.jpg
arica/dsc02461.jpg

W Polsce nie do pomyślenia, a w Chile, każdy sobie podjeżdża bryką w wolne miejsce i rozbija obóz. I to dosłownie nad oceanem, na plaży, 24 godziny na dobę spędza swój długo oczekiwany urlop. My również zaparkowaliśmy nasze bryki i rozłożyliśmy namiot. Nasz wizerunek musiał uderzyć w serce młodej kobiety, która mieszkała w przyczepie obok i przyniosła nam schłodzony sok ananasowy. Chwile później zawołała nas i dostaliśmy faworki :) a pod koniec dnia, gdy zjechała się rodzina zaprosiła nas na urodziny swojego teścia. Wino z melona, grillowana wołowina i tort ananasowy odbijały nam się przez kolejny cały dzień :)

arica/dsc02437.jpg
arica/dsc02440.jpg
arica/dsc02439.jpg

Byliśmy wzruszeni i objedzeni. Taka spontaniczna gościnność rzadko się zdarza. Nad ranem przyglądając się uroczym krabom

podszedł do nas młodszy szwagier Claudio z żoną i zaprosili nas do siebie do domu. Cieszyliśmy się niezmiernie, a jeszcze bardziej z możliwości wyprania ubrań. Wieczorem, gdy Claudio wrócił z pracy zabrał nas na przejażdżkę po mieście. Z najwyższego punktu w Arice, gdzie stał Jezus, oglądaliśmy nasz ostatni zachód słońca w Chile.

dsc02543

Album

arica/dsc02446.jpg
arica/dsc02451.jpg
arica/dsc02454.jpg
arica/dsc02443.jpg
arica/dsc02445.jpg
arica/dsc02462.jpg
arica/dsc02447.jpg
arica/dsc02463.jpg
arica/dsc02449.jpg
arica/dsc02441.jpg
arica/dsc02448.jpg
arica/dsc02457.jpg
arica/dsc02461.jpg
arica/dsc02474.jpg
arica/dsc02464.jpg
arica/dsc02473.jpg
arica/dsc02460.jpg
arica/dsc02475.jpg
arica/dsc02466.jpg
arica/dsc02468.jpg
arica/dsc02485.jpg
arica/dsc02482.jpg
arica/dsc02480.jpg
arica/dsc02483.jpg
arica/dsc02491.jpg
arica/dsc02547.jpg
arica/dsc02555.jpg
arica/dsc02535.jpg
arica/dsc02559.jpg
arica/dsc02489.jpg
arica/dsc02498.jpg
arica/dsc02492.jpg
arica/dsc02505.jpg
arica/dsc02556.jpg
arica/dsc02512.jpg
arica/dsc02529.jpg
arica/dsc02486.jpg
arica/dsc02528.jpg
arica/dsc02506.jpg
arica/dsc02520.jpg
arica/dsc02490.jpg
arica/dsc02515.jpg
arica/dsc02550.jpg
arica/dsc02487.jpg
arica/20170130_200737.jpg
arica/dsc02496.jpg
arica/dsc02508.jpg